Funt najdroższy od połowy lutego.

W poniedziałek funt kontynuuje umocnienie w relacji do dolara, któremu początek dały zeszłotygodniowe zaskakujące dane nt. wyników brytyjskiej gospodarki w pierwszych trzech miesiącach roku. Kurs GBP/USD wzrósł do 1,5545 dolara. To najwyższy kurs od połowy lutego br.

Opublikowane w poprzednim tygodniu, lepsze od oczekiwań dane nt. brytyjskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB), istotnie zmniejszyły szanse na rozszerzenie przez Bank Anglii programu skupu aktywów w ramach ilościowego luzowania polityki pieniężnej, dając tym samym impuls do umocnienia funta. W ciągu trzech dni notowania GBP/USD wzrosły z 1,5270 do 1,5545 dolara dziś, przełamując po drodze opory na 1,5411 (maksimum z 11 czerwca) i 1,5420 dolara (38,2% zniesienie spadków styczeń - marzec). Jeżeli ten obraz uzupełnić o przełamaną na początku miesiąca linię bessy to droga do dalszej zwyżki jest otwarta. Pierwszą barierą są okolice 1,56 dolara. Tworzy ją 50% zniesienie spadków z początku roku oraz górne ograniczenie kanału wzrostowego w jakim od prawie 1,5-miesiąca porusza się kurs GBP/USD. Kolejny opór to 1,5790-1,5800 dolara.

Spadek GBP/USD poniżej 1,5400-1,5420 dolara zmniejszy szanse na realizację wzrostowego scenariusza, ale dopiero zejście funta poniżej 1,5250 dolara (dolne ograniczenie wspomnianego kanału wzrostowego) całkowicie go zaneguje.

W tym tygodniu notowania GBP/USD, podobnie jak większość par na rynku walutowym, będą pozostawały pod wpływem wyników posiedzeń Rezerwy Federalnej (środa) i Europejskiego Banku Centralnego (czwartek), danych z amerykańskiego rynku pracy (środa, piątek) oraz publikacji indeksów PMI obrazujących kondycję sektora przemysłowego (środa) i usługowego (piątek) w Wielkiej Brytanii. Ostatnie wzrosty i związana z tym poprawa sentymentu do funta sprawiają, że prawdopodobieństwo jego umocnienia jest większe niż osłabienia. Szczególnie, gdyby indeksy PMI potwierdziły, że brytyjska gospodarka najgorsze ma już za sobą, a rynek pracy w USA nie poprawia się tak szybko jak się tego oczekuje.

Marcin Kiepas
Admiral Markets Polska

» Odpowiedz